Wstrząs w kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju,

Silny wstrząs w kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju.
Cały czas trwa akcja ratunkowa po sobotnim wstrząsie w kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju. Do silnego wstrząsu w kopalni doszło w sobotę tuż przed godziną jedenastą. Od razu po tym wstrząsie górnicy, którzy pracowali właśnie pod ziemną, zostali wycofani z kopalni. Niestety jednak siedmiu pracowników kopalni nie wyszło na powierzchnię ziemi i nie było z nimi żadnego kontaktu. Oczywiście ratownicy natychmiast wyruszyli na poszukiwania zaginionych górników. O 16:35 ratownicy poinformowali, że udało się dotrzeć do dwóch górników, którzy byli ranni. Niestety jednak ratownicy natrafili na przeszkodę w postaci rumowiska, która spowolniła akcję ratunkową. W późnych godzinach wieczornych tego samego dnia ratownicy poinformowali, że widzą jeszcze jednego górnika. Wciąż jednak czekamy na wieści o pozostałych górnikach, którzy nadal są uwięzieni pod ziemią i nie wiadomo ,w jakim są stanie. Jeden z pięciu poszukiwanych w kopalni Zofiówka górnik, który został odnaleziony przez ratowników, był przygnieciony elementem konstrukcyjnym obudowy wyrobiska i nie dawał znaków życia. Akcje poszukiwawcze trwają nadal. W końcu udało się odnaleźć trzeciego uwięzionego pod ziemią górnika.
Był to wstrząs, który miał siłę 3,4 stopnia w skali Richtera. Wstrząs ten nie należy do najsilniejszych, jakie mogą występować na obszarze eksploatacji górniczej, ale jak zbadano, był to najsilniejszy wstrząs, jaki kiedykolwiek zanotowano w kopalni Zofiówka. Gdy doszło do wstrząsu, górnicy mieli możliwość opuszczenia terenu wstrząsu różnymi wyjściami. Rzeczniczka Jastrzębskiej Spółki Węglowej poinformowała, że niestety siedmiu górników się nie zameldowało, co świadczyło o tym, że zostali oni uwięzieni pod ziemią. W momencie, kiedy doszło do wstrząsu, trwały właśnie prace, które związane były z drążeniem chodnika. Pod ziemią pracowało wtedy 250 górników. Górnicy, którzy zaginęli, pracowali w 11-osobowej brygadzie, która zajmowała się drążeniem nowego chodnika podścianowego. W tym rejonie nigdy nie był wydobywany węgiel. Rejon ten jest dopiero przygotowywany do eksploatacji węgla. Czterem górnikom z tej brygady udało się opuścić zagrożony rejon, jednakże z siedmioma utracono kontakt. Całkowicie została zerwana łączność telefoniczna z dołem. Do wstrząsu prawdopodobnie doszło w rejonie skrzyżowania chodników. Dlatego górnicy mieli tylko jedną drogę ucieczki. Dla bezpieczeństwa od razu zostali także wycofani pozostali pracownicy, którzy byli zatrudnieni w innych rejonach kopalni. Po wystąpieniu wstrząsu do kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju zostało wezwanych 8 zastępów ratowników. Przez kilka godzin ratownicy przebywali na dole w bazie. Nie mogli oni jednak opuścić bazy, ponieważ było bardzo wysokie stężenie metanu. W końcu, kiedy poziom metanu się obniżył, wyruszyli oni na poszukiwania zaginionych ratowników. Z bazy do miejsca, w którym prawdopodobnie zostali uwięzieni zaginieni górnicy, jest około 1300 metrów. Rzecznika Jastrzębskiej Spółki Węglowej poinformowała, że dopiero, kiedy ratownicy dotrą na miejsce, będzie możliwość oszacowania skali szkód oraz określenia, czy doszło do obwału i czy dochodzi tam tlen. Rzeczniczka Jastrzębskiej Spółki Węglowej zapewniła, że przed wstrząsem w rejonie prac, nie było przekroczone stężenie metanu. Metan w zwiększonej ilości wydzielił się prawdopodobnie dopiero w wyniku tego wstrząsu.
Po wielu godzinach intensywnych poszukiwań ratownikom udało się dotrzeć do dwóch z siedmiu zaginionych górników. W momencie, kiedy ratownicy odnaleźli zaginionych górników, byli przytomni. Nie odnieśli oni poważniejszych obrażeń i szybko udało się ich wydobyć na powierzchnię. Ci dwaj uratowani górnicy utknęli przy rozszczelnionym lutniociągu, dzięki czemu mieli oni dostęp do świeżego powietrza i nie doszło u nich do zatrucia metanem. Ratownicy dalej szukali pozostałych zaginionych górników, penetrując chodnik 900 metrów pod ziemią. Niestety ratownicy w trakcie poszukiwań pozostałych pięciu górników natrafili na swojej drodze na rumowisko. Jak oznajmiła rzeczniczka Jastrzębskiej Spółki Węglowej Katarzyna Jabłońska-Bajer, musieli oni najpierw uporządkować i zabezpieczyć rumowisko, w taki sposób, aby mogli przejść dalej. Zawał w chodniku niestety opóźnił postępy akcji ratowniczej. Po uporaniu się z rumowiskiem, w niedzielę przed południem udało się odnaleźć trzeciego zaginionego górnika. Niestety został on przygnieciony elementami obudowy wyrobiska i nie udało się go uratować. Lekarze stwierdzili jego zgon. W niedzielę po południu ratownikom udało się wydostać kolejnego z zaginionych górników. Nie dawał on jednak znaków życia. Po godzinie 16 poinformowano, że ten górnik także nie żyje.
Do kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju przybyli członkowie rodzin poszukiwanych górników. Zostało dla nich przygotowane specjalne pomieszczenie, gdzie mogą oczekiwać na informacje o zaginionych. Dla rodzin czas oczekiwania na informacje o zaginionych górnikach był bardzo trudny i przepełniony strachem i obawą, czy na pewno wyjdą z tego cali i zdrowi. Każda godzina w oczekiwaniu na informacje dłużyła się w nieskończoność. Niestety rodziny dwóch zaginionych górników nie otrzymały dobrej wiadomości. Dwóch z zaginionych górników wskutek odniesionych obrażeń zmarło.
Kopalnia Zofiówka jest częścią kopalni Borynia-Zofiówka- Jastrzębie, która działa od 2013 roku i należy do Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Sytuacja była bardzo dynamiczna i zmienia się z każdą minutą. Na miejscu wstrząsu obok ratowników z Jastrzębskiej Spółki Węglowej pracują między innymi specjalistyczne zastępy ratownicze z Centralnej Stacji Ratownictwa w Bytomiu oraz ratownicy z Polskiej Grupy Górniczej. W kulminacyjnym momencie w niedzielnej akcji uczestniczyło 20 pięcioosobowych zastępów ratowniczych. Podobny skład ratowników pracował przy poszukiwaniach w kolejnych dniach. Ratownicy prowadzą akcje ratownicze równolegle w dwóch chodnikach. Zainstalowali oni lutniociąg w rejonie objętym zawałem. Prawdopodobnie w okolicach tego miejsca znajdują się trzej nieodnalezieni dotąd górnicy. Lutniociąg to rura, która przesyła powietrze do kopalnianych wyrobisk. Jest on montowany z dziesięciometrowych części. Do miejsca, w którym prawdopodobnie są uwięzieni górnicy, montowane są rury o mniejszym przekroju, w tym przypadku 80-centymetrowym. Ma to ułatwić ratownikom penetrację wyrobiska. Przeważnie takie rury mają 120 centymetrów średnicy.
W niedzielę o godzinie 16:30 na terenie kopalni Zofiówka doszło do wstrząsu wtórnego, który wyzwolił bardzo duże ilości metanu. Później stężenie metanu spadło, jednak przyczyniło się to do spowolnienia akcji poszukiwawczych. Akcja ratownicza, która jest wciąż prowadzona na terenie kopalni, jest utrudniona. Do głównych przeszkód należą wydzielający się pod ziemią metan, wysoka temperatura wyrobiska, a także zwężenie przekroju chodnika. Chodnik wskutek wstrząsu został poważnie zdeformowany, a instalacja i urządzenia, które się w nim znajdowały, zostały uszkodzone.
Cały czas rejon akcji ratowniczej jest napowietrzany, aby zmniejszyć stężenie metanu do bezpiecznego poziomu, a także w celu poprawy warunków pracy ratowników.
Wreszcie ratownikom poszukującym trzech zaginionych po wstrząsie górników w kopalni Zofiówka w jednym z dwóch penetrowanych chodników udało się odebrać sygnały z dwóch nadajników, które były umieszczone w lampach poszukiwanych. Niestety w tym rejonie ratownicy natrafili na rozlewisko. Aby można było iść dalej, trzeba było najpierw odpompować wodę. Ratownicy usiłowali dotrzeć do zaginionych górników z dwóch stron. Jednym z chodników przeszli około 30 metrów i nie natrafili na sygnały emitowane przez nadajniki umieszczone w lampach górniczych. Drugim uszkodzonym chodnikiem, górnikom udało się przejść zaledwie kilka metrów, ale udało im się tam namierzyć sygnały z dwóch lamp. Ratownicy mieli nadzieję, że oznacza to, że tutaj właśnie znajdują się górnicy. Jednakże może to też oznaczać, że znajdują się tu tylko same lampy z nadajnikami. Odczyty sygnałów w bardzo złożonych warunkach, kiedy mamy do czynienia z wodą oraz dużą ilością metalowych elementów, nie daję możliwości jednoznacznej identyfikacji miejsca, skąd są nadawane.
Ratownicy w nocy z wtorku na środę starali się odpompować wodę, która blokowała dalsze przejście w rejonie, w którym ratownicy odebrali sygnały z nadajników górniczych. Górnicy przeszli kilka metrów i niestety dotarli do lustra wody, które wypełniało obniżające się wyrobisko aż do stropu. Ekipa ratownicza zdecydowała o przetransportowaniu w t miejsce pomp w celu odpompowania wody. Dzięki odpompowaniu wody ratownicy będą mogli przejść dalej. Z map kopalni wynika, że woda wypełnia tylko pewne zagłębienie, a za zagłębieniem ostatnia część chodnika wznosi się ku górze. Ze względu na wysokie stężenie metanu ratownicy do wypompowania wody musieli zastosować pomp na sprężone powietrzem.
W dalszym ciągu trwa akcja poszukiwawcza trzech górników, którzy zaginęli 900 metrów pod ziemią po wstrząsie w kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju. Służby kopalni do tej pory nie przekazały nadzorowi górniczemu żadnych informacji, które mogłyby wskazywać na przełom w trwającej nieprzerwanie piąty dzień akcji ratowniczej.
Do akcji ratowniczej w kopalni Zofiówka włączyło się także Wojsko Polskie. Na miejsce udali się żołnierze Marynarki wojennej, którzy są wyposażeni w sprzęt przeznaczony do prowadzenia poszukiwań podwodnych.
W akcję ratowniczą cały czas zaangażowanych jest ponad tysiąc osób. 650 osób uczestniczy zamiennie w działaniach pod ziemią. Ratownicy zjeżdżają do zawalonego wyrobiska w pięcio i szcześcioosobowych grupach. Przeciskają się oni przez szczeliny o półmetrowej szerokości a aparatami tlenowymi, ponieważ wstrząs wypiętrzył ziemię, wynosząc pod sufit taśmociągi, elementy obudowy, maszyny oraz podziemne kolejki. Ratownicy muszą wycinać przeszkody i przenosić je ręcznie za siebie. Pracują w ciężkich warunkach i przesuwają się średnio o 1 metr na godzinę. Do spenetrowania są dwa odcinki chodnika o długości 15 metrów i 75 metrów. Prace skoncentrowane są głównie w rejonie 15-mtrowego odcinka, gdzie nadawany jest sygnał z nadajników w lampach poszukiwanych górników. Wiceprezes Śledź potwierdził, że w rejonie, gdzie trwa akcja poszukiwawcza, w pobliżu wyrobiska, są zainstalowane ładunki wybuchowe. Pracownicy kopalni, którzy zostali uwięzieni w wyrobisku, mieli tam prowadzić roboty strzałowe. Jednakże nie odpalili tych ładunków. Sztab akcji ratowniczej liczy, że jeśli zaginieni górnicy przeżyli wstrząs, to na pewno rozszczelnili rurociąg ze sprężonym powietrzem i mają nadzieję, że tam są i czekają na pomoc. To bardzo doświadczeni górnicy z ponad dziesięcioletnim stażem. Górnicy z takim doświadczeniem, wiedzą i intuicją wiedzą, jak zachować się nawet w najtrudniejszych tego typu sytuacjach.
W poniedziałek Wyższego Urzędu Górniczego Adam Mirek powołał specjalną komisję do wyjaśnienia przyczyn i okoliczności wypadku w kopalni Zofiówka. Postępowanie powypadkowe prowadzi także Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku. Śledztwo tej sprawie wszczęła gliwicka prokuratura, która sprawdzi, czy mogło dojść do nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób, a także mienia w wielkich rozmiarach oraz nieumyślnego niedopełnienia obowiązków w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy.
Sobotni wstrząs w kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju należy do najsilniejszego wstrząsu w blisko 50-letniej historii kopalni.
Od poniedziałku kopalnia nie wydobywała węgla z powodu narastającego zagrożenia pożarowego. Jednakże we wtorek kopalnia Zofiówka wznowiła eksploatację z dwóch ścian wydobywczych. Wydobycie z dwóch innych ścian pozostaje nadal wstrzymane. Zarząd kopalni zapewnia, że wznowienie wydobycia nie wpływa na tempo prowadzenia akcji ratunkowej.